Zamek rodu Isilme

Hexon

*obolały Hexon wstał z krzesełka podszedł do beczki i nalał sobie piwka po czym znów wrócił na miejsce*

Assire I. Sabretooth

[BIBA!!!]
Hexon, przecież cię znieczuliłam.

Hexon

[CZEMU NIE]
Jak widać nie na długo*powiedział po czym upił duży łyk piwa*

Hexon

*dopił piwo do końca i zmrużył na moment oko*

Assire I. Sabretooth

[ŁIIII!!!]

*wymruczała coś cicho, po czym rzuciła to samo zaklęcie co wtedy, dodatkowo je umacniając. Następnie wyjęła z torby jakieś ziółka, dosypała je do uprzednio wyjętego pucharu z wodą, wymieszała, zaszeptała coś nad nimi i napar gwałtownie zmienił barwę z brązowego na żółty.* Masz. Wypij a z fusów zrób sobie potem opatrunek, jakby jeszcze bolało.

Rivellien

Co mu podałaś?*popatrzyła na Assire* Nie jestem pewna czy to bezpieczne...

Hexon

Co to jest?*zbliżył puchar do ust lecz po chwili odsunął* nie pachnie najlepiej

Rivellien

*zaśmiała się* Zioła to nie cukierki. Pokarz mi ten napar.

Hexon

*podał jej kielich*Aj tam już nic mi nie zaszkodzi*wziął go z powrotem i zaczerpnął duży łyk, skrzywił się lekko i zaczerpnął drugi, usiadł na krzesełku i czekał na rezultat*

Mea Isilme

*czekała na rezultaty napoju Assire*
[przypominam że mówiła coś o bibie]

Hexon

[uuu no to chyba już mogę pisać że mnie sponiewierało]

Rivellien

[Nie no nie będziemy się nad tobą znęcać, bo nas znów wezmą za feministki^^]

To Illani z... No nie będę mówić z czym bo to niezbyt smaczne. Ale to silna mikstura, leczy najgłębsze rany.

Hexon

właściwie to już jestem zdrowy to były tylko potłuczenia...

Rivellien

Ale co cię nie zabije to cię wzmocni, więc lepiej pij.

Hexon

*dopił zioła do końca*Ehh..*mruknął i przetarł usta zewnętrzną stroną dłoni*