Zamek rodu Isilme

Assire I. Sabretooth

*podczas gdy ona się biły, Assire przywołała do siebie trochę proszku z sakiewki Riv i przeteleportowała do pucharu Tin [znajcie moją wredotę ^^]*

Tinuviel

*Zniknęła i pojawiła się obok drzwi*{to był kubek Ass}

Rivellien

*walnęła w Tin jakimś zaklęciem i unieruchomiła ją* Assie przynieś puchar. Będziemy miały zabawę!

Assire I. Sabretooth

[Assire miała butelkę rumu Razz

]

Dobra, daruj. Nie mam dziś siły.

Rivellien

No dobra, dziś się nie pobawimy.*mruknęła i odczarowała Tin*

Tinuviel

*Uśmichnęła się, weszła do kominka i uśiadła w ogniu*

Assire I. Sabretooth

*nic jej już nie zdziwi. Karczma rozbrzmiała cichym mruczeniem, co brzmiało jak ukochana przez Assie piosenka o jeżu*

Tinuviel

*zaczęła się bawić na wpoł zwęglonym, palocym się patykiem*

Rivellien

WAAAAAA!!*zatkała uszy i usiadła na środku karczmy*

Assire I. Sabretooth

*Assire umilkła i podparła głowę dłońmi* Wyłaź, Tin.

Tinuviel

czemu??

Kassis Isilme

*pojawiła się w drzwiach cicho* Nareszcie w domu... Byłam na małej wycieczce, niepotrzebnie zresztą. Tylko się nachodziłam i skłóciłam z jakąś setką handlarzy w małych wsiach. *skrzywiła się*

Tinuviel

To i tak lepiej ode mnie... Ja się wczoraj obsciskiwałam z Aulenikiem w krzakach a potem się pokłóciliśmy... Fajnie, nie?? Kal też ode mnie później oberwał...

Rivellien

Ale teraz ich nie ma. I znowu spokój...*powiedziała sennie*

Tinuviel

Tia... *Wylazła z ognia, otrzepała się troche i położyla się na ladzie*