Zamek rodu Isilme

Mea Isilme

*szedłeś jednym z długich korytarzy zamku, gdy do twoich uszu dotarł nieokreślony dźwięk, niewiele myśląc postanowiłeś poznać jego źródło, i to był twój wielki błąd, gdy przebyłeś już dobrą minutę drogi twoim oczom ukazały się duże, masywne drewniane z wyrzeźbionymi nutami i kluczami wiolinowymi drzwi, które niestety nie spełniły swojego dźwiękoszczelnego zadania. Po ich otwarciu zobaczyłeś rozśpiewaną rodzinę Isilme, która niestety talentem muzycznym nie grzeszy (oprócz maluteńkich wyjątków). Szybko pojąłeś, po co wstawione są tu te wielkie drzwi a pokój otoczony jest grubymi ścianami*

Mea Isilme

*Mea zamiast jak zawsze pójść o siedemnastej na "soczek" do karczmy postanowiła zobaczyć nowo urządzony pokój muzyczny. Gdy weszła jej oczom ukazała się dość duża sala [ conajmniej M4 nie] ze sceną i różnymi znanymi bądź mniej znanymi instrumentami muzycznymi, oprócz tego w sali nie zabrakło barku z "łykiem talentu" dla tych mniej odważnych. Z pośród instrumentów Mea po krótkim zastanowieniu wybrała barek, po czym z szklanką wybornego wina usiadła do dużego białego fortepianu*

Rivellien

*Dopiero po chwili zauważyła siedzącą na środku Riv z zamkniętymi oczami. Zatykała sobie uszy wyraźnie nie chcąc słyszeć co się tu dzieje*

Assire I. Sabretooth

*Assire wpadła do komnaty i pisnęła, a oczka zaświeciły jej się niebezpiecznie. Natychmiast rzuciła się do wielkiego zestawu perlusyjnego i zagrała najszybszy i najgłośniejszy beat, jaki jej wpadł do czarnego łba. Dopiero po chwili zauważyła Riv* Uojej... coś nie tak, skarbie...? *słodkie oczęta*

Rivellien

*Riv dalej siedziała po turecku, nadal miała zaciśnie powieki i zatkane uszy. Dopiero po chwili przewróciła się na bok, chyba nie przytomna*

Mea Isilme

O mój boże, Riv jest w ciąży jak nic, to się za często powtarza*wyjeła z barku karawkę z jakimś mocnym trunkiem a następnie próbowała nim ocucić Riv*

Assire I. Sabretooth

*Parsknęła śmiechem i zrobiła GŁOŚNE, SZYBKIE I CHOLERNIE GŁUGIE tzw. przejście (nawet nie mówić, że nie wiecie o co chodzi!!!), co podziałało na ciotkę o wiele lepiej niż gorzała - wstała z wrzaskiem*

Mea Isilme

* gdy sytłacja została opanowana znowu usiadła do białego, dużego fortepianu i nucąc coś pod nosem zaczęła grać *

Assire I. Sabretooth

[błagam, powiedz mi, że to nie mozart!!!]
*Assire uznała, że świństwem byłoby zagłuszać siostrę i ogłuszać ciotkę, więc rzuciła pałeczki, przysiadła się do Mei i zaczęła grać jakiś utwór na cztery ręce*

Mea Isilme

[ broń boże, oco ty mnie posądzasz?! To CHopin, dżołk Smile

]

Mea Isilme

[to latynoamerykańskierytmy]
*odsiadła się od siostry i poszła po wiolączele poczym sprawnie zaczeła akompaniować siostrze*

Assire I. Sabretooth

[mas que nada Very Happy

(BEP, jakby ktoś nie wiedział) Very Happy

]

*to już nie był utwór na cztery ręce, ale Assire gładko przeszła do wersji mniej zaawansowanej ^^*

Rivellien

No to jak już musimy... Cholera po co ja budowałam tą komnate? *powiedziała i usiadła przy harfie*

Mea Isilme

Ta komnata jest bardzo fajna, i jest barek* uśmiechneła się od ucha do ucha pokazując rządek białych zębów*

Rivellien

*Przylgnęła do harfy i zaczęła cicho śpiewać*
When in the springtime of the year
When the trees are crowned with leaves
When the ash and oak, and the birch and yew
Are dressed in ribbons fair

When owls call the breathless moon
In the blue veil of the night
The shadows of the trees appear
Amidst the lantern light

We’ve been rambling all the night
And some time of this day
Now returning back again

Who will go down to those shady groves
And summon the shadows there
And tie a ribbon on those sheltering arms
In the springtime of the year

...